expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 października 2014

CAŁKIEM INNE WYJŚCIE DO MUZEUM-EUROPEJSKIE CENTRUM SOLIDARNOŚCI.

Słyszałam to kilka razy, zwykle w tym samym miejscu: za dużo tego wszystkiego wkoło, za głośno. Od kogo? Od 20latków, żeby nie było. Europejskie Centrum Solidarności jest  multimedialne do bólu. Wchodzisz do sali A, migają dziesiątki ekranów. Na prawej ścianie film, na końcu sali też i jeszcze wewnątrz kabiny suwnicy i nad głowami. A z drugiej strony trzeba budować muzeum dla dwudziestolatków i starszych? Może i lepiej jeśli będzie odpowiednie dla tych którzy teraz robią w pieluchę jednocześnie włączając grę na laptopie Taty.

Mocnym punktem są te części wystawy, które nawiązują do życia codziennego pracowników stoczni. Można zobaczyć STARa, suwnicę Anny Walentynowicz, odbijanie karty na zakładzie i mikroskopijne mieszkanko z lat 60tych.








W salach na pierwszym piętrze odetchnęłam wśród rozwiązań w bardziej oszczędnym stylu. Robi spore wrażenie. Zdarzyło mi się i przeżyć mroczny moment: w miejscu gdzie można odsłonić skromne czarne tabliczki by zobaczyć zdjęcia zabitych uczestników strajków. 




O ile duża wolna przestrzeń w sali Jana Pawła II ma sens, to na zaprezentowanie wyborów czerwcowych jakby zabrakło już pomysłu. Nie można za to braku pomysłu zarzucić architekturze ECS, mnóstwo miejsc trudno zapomnieć, choćby wewnętrzny dziedziniec z ogrodem. Na bezpłatne zwiedzanie centrum zostało już tylko kilka dni, za to w ogrodzie będzie można przesiadywać bez biletu. To pierwsza taka przestrzeń publiczna w Gdańsku, przyjazna  nawet w środku zimy. Ja wrócę tam wcześniej, sprawdzić jak tu się dostać do biblioteki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz