expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

SUROWO I OFFOWO, SOUNDRIVE FEST W KLUBIE B90

     Pierwsze wrażenia z B90? Tego się spodziewałam; wnętrza zdominowanego przez słupy konstrukcyjne i dobrego nagłośnienia. No może myślałam że klub jest trochę większy, ale od razu poczułam się tak jakbym bywała tu od dawna.

jedne z nielicznych dekoracji-okładki płyt






  Przejdźmy do rzeczy. Soundrive fest to trzy dni dobrej alternatywnej muzyki.  Dla mnie pierwszy dzień festiwalu  należał do Family Rain. To dzięki prostemu gitarowemu graniu i zapadającemu w pamięć głosowi wokalisty.  Zespół to naprawdę rodzina - bliźniacy (gitara i gitara basowa) i starszy brat-perkusista. Tego samego dnia niezły występ dał też Turbowolf.
   W sobotę świetnie bawiliśmy się na koncercie sześcioosobowego Team Ghost z Francji, wyglądało na to,  że oni  też. W ich muzyce jest  spora dawka elektroniki ale gitary też dają się słyszeć i to jak. A czasem trafi się i melodyjny tekst.
   W niedzielę zaskoczenie-The Sweet Release of Death. Zajrzeliśmy na ich koncert na małej scenie na chwilę a  gdy usłyszeliśmy ich  wyraziste  piosenki zostaliśmy do końca. Zespół dopiero zaczyna grać poza Holandią ale mam nadzieję że usłyszymy ich jeszcze w Gdańsku.

The Sweet Release of Death

     To tylko cztery z około trzydziestu zespołów które wystąpiły. Brzmi jak spory festiwal ale Soundrive miał bardzo kameralną atmosferę i  niezbyt dużą frekwencję. Fajnie pobawić się bez ścisku ale trochę szkoda, że organizator z wyprzedzeniem  nie zaoferował  biletów jednodniowych. Wielu osobom ciężko było się zdecydować zakup karnetu od razu na trzy dni, w końcu to początkujący, niezbyt znany festiwal, a w sobotę okazało się, ze można kupić pojedynczy wstęp.
     W niedzielę we wnętrzu klubu zrobiło się duszno ale była na to rada, chociaż w przerwach można było wygodnie usiąść, posłuchać DJ-a z kontenera i  popatrzeć na jedyne w swoim rodzaju otoczenie.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz