expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 maja 2014

"WANNA Z KOLUMNADĄ" FILIPA SPRINGERA NA LEKTORIUM MIEJSKIM W IKM


Było lektorium miejskie z Moniką Zawadzką i była "Wanna z kolumnadą" Filipa Springera. Gdy zobaczyłam informację o spotkaniu przesyłka z książką  leżała w mojej biblioteczce od kilku tygodni. To się nazywa dobra motywacja by nie zwlekać ani chwili dłużej, poczytać  a potem pójść i usłyszeć komentarz nadający szerszy kontekst reportażom.




Mimo, że  problem z początku książki- braku infrastruktury na przedmieściach i izolacji ich mieszkańców jest znany każdemu, Springer potrafi znaleźć coś do czego zwykle nie docieramy. Na przykład? Do tego, że gminy, które uchwalają plany zagospodarowania przestrzennego są skazane na milionowe odszkodowania dla właścicieli terenów, na których mają powstać drogi i po prostu zaprzestają ich tworzenia. A prowadząca , z całkiem innej strony,  mówiła o micie sielskiego przedmieścia który cały czas funkcjonuje w Polsce. Jak to mit niesprawdzalny i odporny na to, że w zachodniej Europie, trwa w najlepsze odwrót od tego trendu.


Rozdział o pastelozie czyli bezmyślnym kolorowaniu polskich bloków mającym znamiona choroby-wyprysku falistego, pawiaka tęczowego czy ropnia różowatego Monika Zawadzka połączyła z fragmentem o ilości lekcji plastyki w Polsce (ok.10 razy mniej godzin  niż w Lichtensteinie). Zwróciła też uwagę, że temat kolorów w Polsce, jest tematem genderowym.  Decyzje o dobrze koloru wielkiej inwestycji dokonuje sekretarka bo przecież kto ma się znać na kolorach jeśli nie kobieta ?


Ciekawie się czyta o  naśladownictwie historycznym takim jak w Venecia Palace w Michałowicach i tytułowej wannie z kolumnadą . Ale jeszcze ciekawiej się zrobiło, gdy prowadząca wyłuskała z tekstu termin "architektura zwracająca uwagę" albo to w jaki sposób Springer pisze o tym miejscu -bez agresji , zostawiając dopowiedzenie sobie pewnych rzeczy czytelnikowi. Miażdzący opis Venecia Palace byłby tu najłatwiejszy, jak spojrzycie na stronę internetową hotelu będziecie wiedzieli dlaczego.

 "Płot nasz powszedni"  to inny rozdział wzbudzający duże emocje. Historia o kamienicy, gdzie Ci z frontowych mieszkań oddzielili się od mieszkańców oficyn płotem, uniemożliwiając im normalne przejście przez podwórko, jest naprawdę poruszająca. Pani Monika, zwróciła też uwagę na  stronę literacką tej opowieści -  motyw spojrzeń  latających po podwórzu. Ta poetyka rozwija się w kolejnym rozdziale "Jesteś tylko spojrzeniem" ( wartym dwadzieścia sześć groszy), spojrzeniami nasiąkają tam nieustannie  reklamy siatkowe zasłaniające okna mieszkańcom bloków.  Komentarzy dotyczących literackiej strony książki  usłyszeliśmy sporo np. o umiejętności budowania napięcia przez opisywanie  kolejnych kilometrów drogi do "Klejnotu w koronie" lśniącego zimnym światłem czyli hotelu w Karpaczu zbudowanego u stóp samej Śnieżki.



O talencie reporterskim Filipa Springera można napisać naprawdę dużo, np  taka zwykła rozmowa i jedno celne pytanie
-Dlaczego robisz zdjęcia-pyta mnie wyglądający na czterdziestolatka facet w przykurzonym suv-ie
-Robię reportaż o przedmieściu -odpowiadam
-To nie jest przedmieście, to Wrocław. Granicę miasta mamy ze płotem. Kupowałem dom w mieście.
Milczymy przez chwilę, rozglądam się wokół. Za tym płotem, który wskazał widzę obsiane pole (...)
-Często musi to Pan sobie powtarzać?-pytam
-Raz w miesiącu , gdy płacę ratę kredytu. Zimą trochę częściej.

Inne bardziej popularne cytaty  z tej i innych książęk znajdziecie tutaj: http://lubimyczytac.pl/cytaty/53414/autor/filip-springer

Nawet nie próbuję opisywać całej książki, na spotkaniu zajęło to dwie i pół godziny. Ją trzeba po prostu przeczytać i pooglądać zdjęcia. Bywa dostępna w kilku filiach Biblioteki Wojewódzkiej, choć w tej chwili wszystkie egzemplarze są wypożyczone i zostaje tylko opcja czytelni. Tak sobie myślę, że gdyby ustalona formuła była taka, że wszyscy czytają książkę przed lektorium (na tym spotkaniu zdecydowana większość z nas już ją znała) byłoby więcej czasu na analizę, a nie streszczanie. Ciekawe jak będzie następnym razem, bo prowadząca prosiła o przyniesienie swoich cytatów z książki Stasiuka "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach" więc i spotkanie może być bardziej "komentarzowe".

Na marginesie Monika Zawadzka jest architektką i antropolożką kulturową, wiele z tego, co mówiła było właśnie z zakresu antropologii. A wyczulenie na stronę literacką opisów rzeczywistości nie dziwi gdy poczyta się jej bloga www.uliceiplace.blogspot.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz