expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 czerwca 2013

GDAŃSK OCZAMI OBCOKRAJOWCA...



„Gdańsk ma swój urok pomimo klimatu. Pamiętam mój pierwszy dzień, a właściwie noc w tym mieście. Na lotnisku o północy zastałem -26’C. To wtedy poznałem jedno z wielu polskich wulgaryzmów, masowo wypowiadanych przez współpodróżujących ze mną pasażerów, którzy tak jak ja czując nagły chłód już wiedzieli, że nie będzie lekko J w końcu był luty. Kwiecień i maj również były chłodne, mieszkańcy mówili mi wtedy, że trafiłem na zimną wiosnę. W tym roku sprawdzę czy mieli rację… Gdańsku – przybywam!
Do twojego wiatru od morza, drewnianych pomostów, grajków ulicznych, starówki i masy bawiących się i pijących ludzi, którzy bez względu na wiek potrafią być mili, choć tak różni od nas w swym byciu i postrzeganiu świata. Gdańsk to przede wszystkim ludzie.”


Kwok Wai Lin z Hongkongu: to rock and be rocked by this City!
"Przeglądając albumy ze zdjęciami nie mogę powstrzymać myśli o wybraniu się na długi wakacje. oczywiście miejsce do którego chcę wrócić najbardziej to Gdańsk.
Kilka lat temu miałam szczęście pojechać tam i w zimę i w lato.
Pierwsze spotkanie z zaspą o wysokości 100 cm  było na prawdę wstrząsające, może dlatego ze mam 152 cm wzrostu.
Miałam straszną ochotę ulepić bałwana, ale starałam się powstrzymać od dziecinnego zachowania jak tylko mogłam. Haha..
Ostatniego dnia pobytu jechałam na  lotnisko w Warszawie PKP. Drogi były zakorkowane ze względu na gołoledź, pozostał więc pociąg ale i on miał spore opóźnienie . Jak dobrze, że  Youtube nie był jeszcze zbyt popularny, w innym razie ludzie z całego świata zobaczyliby niziutką Chinkę tańczącą Kankana na 14 stopniowym mrozie. To była najlepsza część zimowej wycieczki!

Lato lato lato... Mnóstwo zieleni, intensywnie niebieskie niebo i to wszystko bez upalnych temperatur. Pływanie kajakiem, wędrówki po lesie. Szczur lądowy w kajaku?

Tak, wsiadłam do kajaka ubrana w kamizelkę ratunkową w odpowiednim dla mnie rozmiarze - dziecięcym, już przyjaciele zadbali o to by nic mi się nie stało.

Możecie się śmiać z tego, że dla mnie zbieranie grzybów i jagód w lesie to wielka atrakcja ale naprawdę tak było. Chciałabym być bliżej natury ale Hong Kong jest tak gęsto zaludniony a na dodatek rozwój miasta  sprawia że zieleni  ciągle ubywa. Jak Hongkończycy mogą złapać choć trochę równowagi?
Oczywiście zwiedziłam też Główne Miasto, pierwszy raz gdy przez nie szłam stare, urocze budynki i wieże gotyckich  kościołów przeniosły mnie w świat jak z baśni.
Dźwięk dzwonów kościelnych wkoło, Złota Brama,  brukowana ulica Długa  i średniowieczny Żuraw-wszystkie te elementy budują poetyczny nastrój miejsca z bogatą historią.
No może tylko historia związana z Fontanną Neptuna nie jest aż tak poetyczna, kolega powiedział mi że ta fontanna nazywa się "Great Pisser" i teraz większość moich przyjaciół z HK zna go pod tą nazwą:)"

"Jarmark Dominikański impreza kulturowo - handlowa, która ma swój niepowtarzalny klimat zatłoczone ulice, hałaśliwi turyści i handlarze, mnóstwo, koncertów i spektakli. Już po raz trzeci przyjechałam tu w poszukiwaniu ciekawych rzeczy i udało mi się namierzyć coś oryginalnego. To raj dla kolekcjonerów i hobbystów."


"Pierwszy raz przyjechałem do Gdańska 3 lata temu. Wtedy właśnie trafiłem na Jarmark Dominikański. Impreza ma swój niepowtarzalny klimat, zatłoczone ulice, hałaśliwi turyści i handlarze wszystko tętni życiem. Do tego mnóstwo koncertów i spektakli. Warto tu przyjechać w poszukiwaniu ciekawych i oryginalnych rzeczy. Każdy znajdzie coś dla siebie."


"Pierwszy raz Gdańsk odwiedziłem w maju. Był moim przystankiem w podróży przez Europę (Czechy-Włochy-Belgia-Holandia). Zauroczył mnie już pierwszego dnia dlatego podczas round trip postanowiłem rozreklamować to miejsce. Po tygodniu w podróży wróciłem jeszcze na kilka dni do Polski, aby dokładniej poznać polskie smaki i zwyczaje, a także przekonać się, że Gdańsk choć wietrzny nawet w maju – ma swój niepowtarzalny zapach."



Podczas listopadowego wypadu do Gdańska spacerując pośród nie zliczonej ilości knajpek nad Mołtawą trafiłem do Domu Sushi. Był przeraźliwy ziąb dlatego postanowiłem wejść do środka. Lokal choć mały ma swój klimat. Na rozgrzewkę zaproponowano mi grzane wino śliwkowe z plasterkiem pomarańczy - zaskakująco pyszne! Usiadłem przy rzeczce bogatej w łódeczki sushi. Później wraz z pomocą sushi mastera, który odpowiadał na moje wszystkie pytania  skomponowałem  swoje  wymarzone rybne kąski, od surowych po ciepłe, a nawet płonące :) wszystko bardzo dobre jakościowo i smakowo. To właśnie tutaj zjadłem swoje pierwsze sushi nigdy tego nie zapomnę!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz