expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 lutego 2014

CHIŃSKI NOWY ROK


Organizacja obchodów Chińskiego Nowego Roku w Zatoce Sztuki  to już nowa świecka tradycja. Na "Czajna jest fajna", bo tak nazywa się wydarzenie organizowane przez szkołę "Mandarynka", zjawiło się sporo osób zainteresowanych kulturą chińską, uczniów szkoły i większa niż się spodziewałam grupa Chińczyków.

Co prawda zaczął się Rok Konia ale powitalny kot szczęścia musiał, po prostu musiał tam być i machać lewą łapką.

A obok kota karteczki ze znakami zodiaku, każdy mógł sprawdzić które zwierze patronowało w roku w którym się urodził. O swoim znaku znalazłam same pozytywy (no prawie) ale nie powiem który to, tak na wszelki wypadek. Jedna z lektorek "Mandarynki"- Jian opowiadała, że Chińczycy uważają, że nie wypada pytać o wiek , no to pytają o chiński znak zodiaku. Zwykle w ten sposób są w stanie zorientować czy są od kogoś starsi czy młodsi, no chyba, że ten ktoś jest w stanie oszukać czas o ponad 12 lat.

Ale wracamy na "Czajnę" -oczywiście było mnóstwo chińskich dekoracji a klimatu dopełniało karaoke. Najpierw z mandaryńskimi tęsknymi  przebojami a gdy impreza się rozkręciła to i z polskimi.
Uczestnicy chętnie zajmowali się tym, czego chińskie dzieci mają po dziurki w nosie -kaligrafią.

Atrament lał się strumieniami, zresztą chińska herbata też. Nie było tylko baijiu-chińskiego białego no własnie czego? wina? wódki? Ja uważam, że wersja że bajiu to wino to chińska propaganda bo które wino może mieć 40 procent alko? Nieważne, ważne że na deser były fajerwerki na plaży.

To czego mi zabrakło, to opowieści jak w praktyce świętuje się nadejście Nowego Roku. Poprosiłam więc o relację przyjaciółkę z Hong Kongu i dostałam sporo zdjęć z przygotowań. A więc teraz Nowy Rok po kantońsku.

Najpierw rzecz bardzo praktyczna-czerwone koperty. A w nich banknot, koniecznie nowy. Trzeba trochę postać w kolejce do banku po nowe banknoty, bo gdy podarujemy komuś stary, łatwo zgadnie że nie pomyśleliśmy o nim zawczasu.


Chiński Nowy Rok bywa nazywany Świętem Wiosny i na południu ta nazwa ma swoje uzasadnienie.





W telegraficznym skrócie: kupuje się mnóstwo kwiatów,które mają przynosić szczęście...


wiesza się dekoracje z kupletami



a tu wersja mocno nietradycyjna. Smok powinien głównie tańczyć na ulicach ale na dekoracji też może być.





Na rodzinną kolację w dzień poprzedzający Nowy Rok gotuje się furę jedzenia, bo mówimy o Hong Kongu i dużych rodzinach, żadne tam 2 + 1.


A już w nowym roku piesza wycieczka po okolicy (albo do świątyni) ma przynieść szczęście.




Ja dałabym się namówić na taką wyprawę. Dla Chińczyków z głębi lądu Nowy Rok ogólnie wiąże się z dużą ilością podróży. Co roku polska telewizja podaje  ile miliardów ludzi wyruszyło w drogę. Np taka młoda para pracująca w Szanghaju a pochodząca z północy Chin  musi najpierw zadecydować do których rodziców jadą, bo wyjazd do obu rodzin udać się nie może. Potem polować na bilety i często do ostatniej chwili nie mieć pewności czy uda się je kupić. A jak już uda się wyruszyć to przed nimi kilka tysięcy kilometrów i parę przesiadek.Trudno się dziwić, że wolne na czas świąt trwa dwa- trzy tygodnie i zakończy się na dobre Świętem Latarni, w tym roku 14 lutego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz